sobota, 11 października 2014

Dalej na ludowo....donica

Kupiłam ją we wrześniu zeszłego roku. W maleńkiej doniczce, obsypana żółtymi papryczkami.Jak to często bywa ,tego rodzaju roślinki nazywam "sezonowymi"....a tutaj jaka niespodzianka. Nie uschła,nie zgniła a wręcz odwrotnie....dziesiątki kwiatuszków i papryczki,kwiatuszki i papryczki...To dla niej ta doniczka...
 Metoda serwetkowa.Zaczęłam od wydzieranek,ale szybko się coś nudzę ostatnio:)
 
 Tutaj Ania postanowiła być "dizajn"i bez pardonu dokleiła różowe elementy:)
 
 Męczące to malowanie...może jednak uda się nakleić większe elementy?
 
 Pocięłam na paski...a i tak nie było łatwo


 Wyszło lepiej niż wydzieranie,ale pod kątem.

 
 Kiedy różowa serwetka zaczęła "pić" niebieską farbkę....
 
 skończyłam na patchworku...ech
 

Jeszcze mi mało...jak już "dziabać " to na maksa.

 Ani szablon ani "lekka" konsystencja pasty strukturalnej, nie spełniły moich oczekiwań.

 Tadam!!!

Kolejny klamot,czyli po prostu szafka

Witam serdecznie:):):) Co u mnie? Zepsuł się mój Nikon...ubolewam bardzo. Obecnie jest w naprawie,coś z migawką,czy jakoś tak. I tak siedzę "na kompie",włażę gdzie się  da...a robota czeka....liście w ogrodzie....sterta ciuchów do prania...jakieś zakupy drobne....

Szafka stała z osiem lat w garażu. Mąż Darek trzymał w niej wszystko. Strasznie zniszczony mebel. W sumie żadna rewelacja,jakiś domorosły stolarz zbił ją ze zwykłej sklejki.
Pamiętam nawet jak kręciłam nosem .....kiedy zjawiła się w domu.




 Podkład zrobiłam ciemnym brązem,bo zależało mi na przecierkach.

 Sama wymieszałam ten kolor a nie było łatwo dobrać idealny odcień do zielonego wypoczynku. Udało się w połączeniu czerni z zielenią.


 Blat trzeba było wymienić


 Waham się między ludowym a indyjskim:):):)

 Wewnątrz przymocowałam kilka wsporników,mam trochę duży telewizor a szafka delikatna.

 Mieszkam na wsi i trochę ludowego rękodzieła nie zaszkodzi:):):) A na ekranie "Kobiety ,które zabijają "...:):):)



wtorek, 23 września 2014

Stara kuchnia

To też było brzydkie z natury. Moje pierwsze meble kuchenne.Wystane w kolejce ,przez całą moją rodzinę po kolei. Była smętna i DDR-owska...kolor smutny brąz. Po kilku latach postanowiłam przemalować ją na niebiesko a później,kiedy przyszedł czas i jakiś dopływ gotówki....trafiła do piwnicy,żeby słoiki się nie kurzyły. Jakieś dwa lata temu...Ania odkryła farbę do bielenia mebli:):)
 
 Pomazałam trochę brązem,żeby przyciemnić niebieski .
 
 

 Szablon z Castoramy.


 Nie trafiłam z pastą strukturalną...a skąd miałam wiedzieć że są drobno i gruboziarniste??? Teraz już wiem...hahaha


 Położyłam kilka warstw lakieru do mebli a na koniec jeszcze lakieru jachtowego. Tutaj nie tylko zaprawiam słoiki dlatego szafki trzeba myć "na mokro".



Żyrandol

Jak już kiedyś wspominałam ....decupage ma to do siebie,że jak już go pokochasz,to nagle WSZYSTKO wymaga przeróbki...a żyrandol był naprawdę brzydki.Kupiony tylko "na chwilkę" straszył dziesięć lat.
 Wyglądał tak,tylko pięcioramienny.
 
 Metoda serwetkowa,jeszcze wtedy nie znałam papieru ryżowego.Mam do tej lampy wielki sentyment...za moją odwagę...hyhy
 
 
 
 

 Dzisiaj pewnie zrobiłabym go bardziej profesjonalnie...choć dalej nie mam talentu do cieniowania:)

Papierosy...bardzo je lubiłam....ech

Jeszcze nie wiem co o tym myśleć.Była to bardzo spontaniczna decyzja. Z moich obliczeń wynika,że  pachnieć truskawką muszę przez osiem dni,żeby zwróciły się koszty. Taki właśnie wybrałam e-cigarette liquid. Domyślacie się już?


 Tak....choć wygląda jak śrubokręt,to elektroniczny papieros,czy jak to tam zwą. Od wczoraj daję radę ....będę się starała...obiecuję:):):)

 A to ma mi przypominać nie tylko o zdrowiu...hahaha

środa, 10 września 2014

Konewki

Witam w ten piękny dzień! Jest tak ślicznie na dworze,że zaraz lecę skosić trawnik:). Pyskuję strasznie,że wszystko na mojej głowie,dom,praca i jeszcze ogród....przyznam się Wam w tajemnicy,że akurat kosić bardzo lubię...tylko ciii...,żeby mój wizerunek kobiety zapracowanej i przemęczonej nie podupadł:)
Znalazłam zdjęcia konewek zrobione decupagem...pokażę Wam ...a coooo...I jeszcze doniczkę zrobiłam...jak widzicie...nie mogę przestać:):):)


 Przód

 Tył

 Tutaj popełniłam błąd,próbując przykleić do metalu cały obrazek z serwetki.Na zdjęciu tego nie widać,ale wyszło bardzo pomarszczone.

I jeszcze obiecana doniczka...tak to jest jak wyjmuję po dłuższym czasie serwetki i papiery ryżowe:)




 

poniedziałek, 8 września 2014

7 września...imieniny Reginy

Spodobały się moje doniczki tak bardzo partnerce mojego taty,że ....proszę bardzo....zrobiłam kolejne i wszyscy szczęśliwi.Wszystkiego dobrego Reginom...spóźnione,ale szczere!


A wszędzie posadzone truskawki....

Pomysł na doniczki.

Kupiłam je jakiś czas temu w Castoramie.Ponieważ z doniczkami ,to wielka loteria,bo już po jednym sezonie potrafią spuchnąć i odpadać płatami ,te akurat już wcześniej przetestowałam. Mam kilka kwiatów w pojemnikach tej firmy i...tfu tfu tfu.. odpukać...dalej wyglądają jak nowe. Ale smutne to takie...Wiecie,z decupage jest tak,że jak raz posmakujesz,to potem wszystko chcesz "dekorować" tą metodą:):). No i postanowiłam ten smutny brąz "uszlachetnić".Przyznaję uczciwie,że pokrycie całych doniczek farbą wiąże się z "przerabianiem" podstawków...a tego baaaardzoo nie lubię. Wpadłam na taki pomysł:):):). Jedna doniczka + podstawek = 6 złotych.
 
 
 
 
 
 
  Bardzo dokładnie wycięłam portrety kobiet z papieru ryżowego, a oprócz cieniowania( którego nie cierpię,bo nie potrafię),pociągnęłam tu i ówdzie srebrną konturówką.Jak widzicie,górna część doniczek i podstawki są oryginalne ,bez zmian.Myślę,że wyszło fajnie....a jaka jest Wasza opinia?