wtorek, 1 lipca 2014

Zdrowie kobiety po czterdziestce....

Od roku,może dwóch, zauważyłam u siebie takie okrąglutkie,czerwone rumieńce na twarzy...z każdym miesiącem coraz większe. W końcu zaczęłam przypominać matrioszkę a codzienny makijaż przeszedł w końcową fazę...balsamowanie.
Męczyłam się strasznie,zwłaszcza, jak rodzina snuła domysły co mi dolega.Pan mąż,mistrz wsparcia i plasterek na rany,stwierdził"Kobieto,kiedy ostatni raz zaglądałaś w pesel?W Twoim wieku ,to na pewno nadciśnienie! No ,ale jak się o siebie nie dba,nie leczy....." Córka:"Wiesz mamo,tata ma trochę rację,powinnaś zrobić bilans czterdziestolatka". Nie dałam się stłamsić i poszłam do dermatologa.
Ja:Dzień dobry doktorze,odkryłam pana w internecie i jak zdążył pan zauważyć,przybiegłam z wypiekami na twarzy:):)
Dr:Tak,zauważyłem trądzik różowaty
Ja:Słucham???? Myślałam,że w moim wieku już się umiera,ale trądzik.......
Dr: Nie mówiłem,że to trądzik młodzieńczy....

I tym sposobem przeszłam dzisiaj czwarty zabieg laserem,przez ostatnie trzy miesiące połknęłam więcej antybiotyków,witamin,niż przez ostatnie dwadzieścia lat....a efekty są ...hmmm...Zaczęłam już trzymać się za portfel...

Wiecie kiedy świat udowodnił mi,że nadchodzi starość...kiedy wyjęłam ze skrzynki zaproszenie na darmową cytologię....płakałam jak bóbr. Jeszcze tylko darmowa mammografia po pięćdziesiątce i można umierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz