poniedziałek, 3 listopada 2014

Kuchenny kredens "dziadkowy"


Jestem zachwycona Waszymi blogami!!! Od ponad trzech tygodni telewizor włączyłam może ze trzy razy,za to laptop rozgrzany do czerwoności:) Nie wiem,czy tylko ja tak mam,ale zachowuję się czasem jak rozkapryszony ,zazdrosny bachor...ojej jaki śliczny szal,ja też taki chcę....matko jedyna, co to jest powertex,ja też chcę takiego anioła,kto to jest Annie Sloan i dlaczego ja dowiaduję się o jej farbach dopiero teraz? O Waszych haftach, to nawet śniłam..naprawdę...do tego stopnia ,że obejrzałam na youtubie wszystkie filmiki w tej kategorii:)
I narodził się pomysł...w bólach ....pomalutku..
                          FARBY KREDOWE!
Dlaczego akurat "Americana Decor" nie pytajcie,bo nie wiem...może urok przepięknych szablonów tej firmy? Może...






 
 Ale już są w moim domu:)
Kredens stał u moich dziadków w kuchni...pamiętam z dzieciństwa.Gotowało się na piecu,piekło gruszki na siatkach.Dziadka obowiązkiem było kręcenie ciasta w makutrze..obwiązywał nogę od stołu ścierką,siadał na taborecie i zapierając się o tę nogę kręcił,kręcił....ale tylko w jedną stronę!Nie wolno było inaczej,bo ciasto "siadało"według babci oczywiście...haha I ten znak krzyża wykonywany nożem na chlebie...hmmmm...ale się rozmarzyłam...wrócę jeszcze do tych klimatów za kilka dni...






 
 Po kilkudziesięciu latach tułaczki po strychach,garażach....jest już w domu...moim domu:):):)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz